niedziela, 4 grudnia 2011

Bezpieczna pozycja w przypadku ataku psa


Kiedykolwiek pytam dzieci (z dorosłych zresztą też), jak zachować się, kiedy w ich stronę biegnie rozjuszony pies, prawie zawsze słyszę – zrobić żółwika.
Nie wiem, czy tłumaczenie czym jest żółwik ma sens, ale dla pewności opiszę:
Żółwik to  tak zwana bezpieczna pozycja, mająca na celu uchronić człowieka przed dotkliwym pogryzieniem w przypadku ataku agresywnego psa. Ułożenie ciała przypomina z profilu postać żółwia, kolana są podciągnięte pod klatkę piersiową, a głowa schowana i wtulona w ramiona, palce zaciśnięte na szyi lub zwinięte w pięści.
Pozycja owszem jest optymalna i bezpieczna, ale tylko w przypadku, gdy leżymy już na ziemi, bo pies nas przewrócił.
W przypadku ataku psa, bardzo często kieruje nim tak zwany instynkt łowczy, który bezwarunkowo nakazuje mu gonić co ucieka i atakować oraz szarpać. Nie będę rozgrzebywał tu drastycznych szczegółów, ale warto nadmienić, że taka jest psia natura i w przypadku naszych czworonożnych domowników możemy to łatwo zaobserwować, gdy atakują swoje zabawki lub na przykład kapcie.

Żółwie tempo

Niestety, najczęściej ofiarami pogryzień psów padają dzieci. Wyobraźmy sobie sytuację, w której pies biegnie w stronę dziecka, a to wyuczone w szkole zaczyna przyjmować pozycję żółwika – to znaczy klęka wyginając grzbiet, opiera się na rękach. Pies może zinterpretować takie zachowanie jako konfrontacyjne, jeśli dziecko nie zdąży przycisnąć głowy do kolan, taka pozycja może spowodować atak na szyję.
Należy uczulić nauczycieli i wychowawców, aby uczyli dzieci ustawiać się bokiem do psa i nie patrzeć w jego stronę, zapleść ręce na klatce piersiowej, można tutaj wykorzystać metaforę drzewa. Takie zachowane zminimalizuje możliwość ataku, może spowodować, że pies podbiegnie, powącha i odejdzie, gdyż w przypadku braku ucieczki, zachowanie instynktowne zazwyczaj wygasa tak szybko jak się pojawiło.
W ramach współpracy ze Stowarzyszeniem Po To Jestem często prowadzimy akcje uświadamiania kadry szkolnej, rodziców i przede wszystkim dzieci, jak należy się zachować w obecności psa, jak reagować na zachowania agresywne, jednak zdajemy sobie sprawę, że wiele jeszcze zostało do zrobienia…

niedziela, 13 listopada 2011

Pies a autyzm


Rosnące zainteresowanie terapią z udziałem psa, zwaną dogoterapią, czy też kynoterapią, spowodowane zapewne medialnymi wzmiankami na ten temat, które w równych odstępach czasu pojawiają się w prasie i telewizji, spowodowało wysyp dogo-kynoterapeutów, świadczących usługi w różnego rodzaju placówkach. Analizując tę sytuację, chciałbym zwrócić szczególną uwagę na specyfikę pracy z osobami z zaburzeniami rozwoju ze spektrum autyzmu.
Na temat skuteczności terapii z udziałem psa w terapii zaburzeń ze spektrum autyzmu krąży wiele legend i opowieści, opisujących zbawienny wpływ psa na „zdrowienie autysty”.
Po pierwsze należy zaznaczyć, że autysta nie zdrowieje, bo nie jest chory, autyzm jest zaburzeniem rozwojowym, a nie chorobą, a na zmianę funkcjonowania autystów może mieć wpływ wiele czynników, ale do tego wrócę.
Po drugie, znam już kilka relacji rodziców i opiekunów, opisujących przypadki, gdzie relacje pomiędzy autystą, a psem nie układały się jak w filmach. W najlepszym przypadku pies unikał dziecka z autyzmem, (o podobnym zachowaniu psów w ośrodkach pomocy społecznej dla osób starszych pisał Fick już w latach 70 tych), w gorszym razie, pies warczał i szczekał na autystę, co ze względu na nadwrażliwość słuchową, było dla niego niewątpliwie źródłem cierpienia. Znam również przypadki, w których kontakt psa z autystą, ten pierwszy przypłacił życiem. Nie będę opisywał szczegółów, ale zapewniam, że są drastyczne.
Wracając do terapii z udziałem psa:
Przede wszystkim należy pamiętać, że terapia z udziałem psa jest terapią wspomagającą, zatem zajęcia powinny być prowadzone z udziałem terapeutów a czasem również opiekunów, zespołu przewodnika z psem wizytującym oraz samego autysty. Zajęcia Powinny być zaplanowane i skupione wokół wcześniej przygotowanego celu oraz omówione po ich zakończeniu.
Biroąc pod uwagę popularność wersji o pozytywnym wpływie psa na rozwój osoby z zaburzeniami ze spektrum auyzmu (którą to nazwę od teraz będę pisał w skrócie „ZSA”), przeprowadzono reletywnie niewiele badań potwierdzających tę tezę, a wszystki sugerują potrzebe prowadzonia badań na większej próbie oraz bardziej pogłębionych. M. PAvlides w swojej książce „Animal Assisted Therapy for Indyviduals with Autism”, stawiając podobną do powyższej tezę, powołuje się między innymi na badania (Martin, Farnum, 2002) oraz (Redefer, Goodman, 1989).
Często badania te są prowadzone w oparciu o paradygmat jakościowy, w którym z założenia obiektywizm jest trudny do osiągnięcia. Generalnie rzecz ujmując badania potwierdzają tezę o pozytywnym wpływie zwierząt na terapię ZSA, aczkolwiek dostrzega się potrzebę starannego dobrania zwierzęcia oraz przeanalizowania zachowań stereotypowych autysty, które po pierwsze mogą się utrwalać, a po drugie być niebezpieczne dla zwierzęcia.
M. Pavlides formułuje kilka wytycznych dla osób chcących prowadzić zajęcia z udziałem psa w terapii ZSA, z którymi się zgadzam i które przedstawiam poniżej:
1. W przypadku osób z ZSA prezentujących zachowania agresywne, pies powinien przebywać w ścisłej kontroli, superwizji, z nadzwyczajnymi środkami ostrożności. Od siebie dodam, że terapeuci, którzy długo pracują z  autystą, potrafią bardzo szybko przewidzieć, że dane zachowanie może wystąpić, dlatego bezwzględnie powinna taka osoba uczestniczyć w zajęciach.
2. W przypadku osób z ZSA prezentujących zachowania autoagresywne należy przedsięwziąć podobne środki ze względu na to, że zachowania te mogą być przeniesione na psa, lub nagły atak na siebie, może przestraszyć zwierzę.
Autorka książki na którą się wcześniej powołałem nie wspomina o sytuacji, w której pies nie powinien w ogóle brać udziału w terapii ZSA. Osobiście uważam, że w niektórych przypadkach nagłej agresji terapię z udziałem psa należy absolutnie i całkowicie wykluczyć ze spektrum działań terapeutycznych.
3. Pojawienie się psa na zajęciach może wywoływać zachowania stereotypowe w postaci skakania, kręcenia się, machania rękami lub klaskania, które w terapii ZSA próbuje się eliminować. W takim przypadku należy upewnić się czy prezentowane są one na podłożu lękowym, czy też ekscytacji i w zespole terapeutycznym podjąć odpowiednią strategię.
4. Należy również zwrócić uwagę na specyfikę sensoryczną, czy autysta jest nadwrażliwy, czy niedowrażliwy i w jakich zmysłach. Taka analiza pozwoli uniknąć na przykład ugniatania i ściskania psa lub zwymiotowania na psa tudzież dogoterapeutę.
Tym miłym akcentem kończę dzisiejszy wpis.
 Zaznaczam, że nie należy podanych tu informacji traktować jako kompletnych wytycznych. Chciałbym natomiast, aby ta informacja trafiła do władz ośrodków rozważających wprowadzenie terapii z udziałem psa w swojej ofercie.

Polecam książkę: M. Pavlides.: Animal Assisted Therapy for Indyviduals with Autism, Jessica Kingsley Publishers, London and Philadelphia, 2008.

niedziela, 9 października 2011

Pies w dogoterapii


Jedno z najczęściej zadawanych mi pytań brzmi:
„Jaki pies nadaje się do dogoterapii?”
Rasy, które określamy mianem „psów dla dzieci”, czy "dla rodziny”, takie jak Labrador Retriever, czy Golden Retriever, to w rzeczywistości rasy pracujące, cechujące się między innymi  zdolnością szybkiego uczenia się. Jednak pozostawione samym sobie, bez odpowiedniej stymulacji, stają się co najmniej bardzo uciążliwe, a coraz częściej agresywne.
Zatem, odpowiadając na powyższe pytanie, podobnie jak J.A. Serpell, R. Coppinger, A.H. Fine, J.M. Peralta[1] – posłużę się cytatem:
„(...) W większości rasy psów zostały zaprojektowane na przełomie wielu pokoleń, aby rozróżniać obcych od „swoich” i reagować w określony – oczekiwany sposób. Jak dotąd nie powstała rasa, która w świadomie planowany  sposób selekcji miałaby doświadczać przyjemności z interakcji z obcymi. Psy, którym kontakt z obcymi w warunkach szpitalnych, bądź szkolnych sprawia przyjemność należą do rzadkości.  Wyjątkowość tę i talent psów asystujących oraz pracujących w dogoterapii należy odpowiednio docenić.”
K. Butler 2004[2] (tłum.: Łukasz Skryplonek)
Jeśli Twój czworonożny przyjaciel należy do wąskiego grona wyjątkowych psów, a ponadto jest spokojny w kontakcie z innymi psami i ludźmi w nieprzewidzianych sytuacjach, a Ty interesujesz się dogoterapią – skontaktuj się z organizacją szkolącą psy pod kątem dogoterapii w przypadku Województw Zachodniopomorskiego i Pomorskiego, gorąco polecam stowarzyszenie "Po To Jestem" i fundację Dogtor.


[1] .A. Serpell, R. Coppinger, A.H. Fine, J.M. Peralta.: „Welfare Considerations In Therapy and Assistance Animals”, [w:] A. H., Fine (red.) Anima Assisted Therapy – Theoretical Foundations and Guidlines for Pracice, Academic Press, Pomona, California, 2010, s. 487.
[2] K. Butler.: Therapy Dogs Today: Their Gifts, Our Obligation. Norman, OK: Funpuddle Publishing.

Przed kupnem psa


Jak to jest być psem?

antropomorfizm, socjalizacja psa, temperament, teorie uczenia się.

Pomysł na tytuł poniższego tekstu zrodził się po przeczytaniu rozdziału z książki A. Miklosi „Dog Behaviour, Evolution and Cognition”[1].
                Rozważając kwestię kształtowania się schematów zachowania psa oraz swoistych rytuałów, które w dużej mierze warunkują jakość interakcji z człowiekiem i innymi zwierzętami, musimy pamiętać o kilku  pojęciach:
-antropomorfizm, socjalizacja, temperament, teorie uczenia się.
Antropomorfizm jest nie tylko paradygmatem w zaawansowanych badaniach etologicznych, antropomorfizm warunkuje również postawę człowieka w stosunku do psa. W skrócie, jest to „uczłowieczanie psa”, poprzez tłumaczenie zachowań zwierzęcia typowo ludzkimi motywami i potrzebami. Przykładem antropomorfizacji, z którym spotykamy się na co dzień, jest choćby tłumaczenie gryzienia części garderoby właścicieli psa pod ich nieobecność. Zazwyczaj właściciele tłumaczą, że psy „robią im na złość, za to, że zostawili je w domu”. W rzeczywistości pogryzione kapcie to wynik potrzeby redukcji stresu – przy użyciu przedmiotu, który nosi najwięcej śladów zapachowych właściciela w chwili gdy pies przeżywa ogromny stres. Innym - skrajnym przykładem antropomorfizacji jest wmawianie psu potrzeby noszenia biżuterii lub markowych ubrań. Dokładniej kwestie postaw człowieka do psa opisuje wybitny polski socjolog Krzysztof Tomasz Konecki w swojej książce „Ludzie i ich zwierzęta”. Wychowując szczenię nie można zapominać, że jest to zwierzę, którego genotyp różni się od genotypu wilka w ułamku procenta, ale wcale nie oznacza to, że musimy je „dominować”, traktować jak wrogów stale czyhających na naszą pozycję w stadzie. Dobre szkoły dla psów przed rozpoczęciem szkolenia psów (na przykład szkoła Wesoła Łapka) organizują spotkania z właścicielami, bez czworonogów, w trakcie których opowiadają szczegółowo, jak pies postrzega świat i w jaki sposób się uczy. Taka wiedza pozwala uniknąć błędów szkoleniowych ułatwiając tym samym stworzenie zdrowej i harmonijnej relacji pomiędzy psem i domownikami.
                Kolejnym hasłem jest socjalizacja. W skrócie dzieli się na dwa etapy, pierwszy, w którym szczenię chce i powinno doświadczyć jak najwięcej bodźców, z którymi może spotkać się w dorosłym życiu, drugi, w którym powinno poznać granice swojego zachowania, które może być tolerowane przez otoczenie (w tym właścicieli). Zatem jeśli nie chcemy, aby pies bał się i/lub reagował agresywnie wobec  np. dzieci lub innych psów, należy pozwolić mu doświadczyć kontaktu z nimi w pierwszym tygodniach życia (w zależności od rasy granice czasowe socjalizacji są płynne – dobre przedszkole dla psów informuje właścicieli na podstawie obserwacji, jaka faza socjalizacji przeważa na danym etapie rozwoju). W drugiej fazie socjalizacji należy skupić się na tym by odpowiednio reagować na natrętne zachowania szczeniąt, które na daną chwilę mogą być zabawne, ale prezentowane przez dorosłego psa – bardzo uciążliwe. Mam tu na myśli choćby podgryzanie i skakanie na właścicieli i gości.
Warto nadmienić, że psy z pseudohodowli najczęściej mają poważne zaniedbania socjalizacyjne, które powodują poważne problemy z zachowaniem.
                Temperament – temperament u psów, podobnie jak u ludzi jest dziedziczny. Poprzez planową selekcję powstały rasy z dużym temperamentem  (teriery), jak i te, które cechują się małym zaangażowaniem i spolegliwością (nowofundlandy). Pamiętajmy jednak, że dobór rasy nie gwarantuje temperamentu psa, może się zdarzyć nietypowo aktywny nowofundland (dane jest mi spotykać takowego), dlatego konsultacja z dobrze przygotowanym specjalistą (pamiętajmy jednak, że w przypadku obecnych luk w procesie kształcenia sam dyplom nie gwarantuje jakości usług zoopsychologów, czy behawiorystów), który pomoże dobrać rasę i wybrać szczenię z miotu.
                Jeśli myślimy o szkoleniu psa, należy poznać podstawy zasad uczenia psa, dzięki temu zrozumiemy, że metody awersyjne, są skuteczne (dlatego stosowane w większości polskich szkół tresury), ale zarazem niebezpieczne w kontekście nieprzewidzianych efektów ubocznych w postaci choćby przewlekłego stresu, agresji i fobii. Warto poznać proste zasady szkolenia oparte głównie na wzmocnieniu pozytywnym, dzięki czemu proces szkolenia może stać się relaksującym sposobem na spędzenie czasu wolnego, a nie przykrym obowiązkiem.
                Zapewniamy, że jeśli czytacie Państwo powyższy tekst, to nie błądzicie szukając fachowej pomocy przy pracy z psami.


[1] Miklosi A.: „Dog Behaviour, Evolution and Cognition”[1] Oxford University Press, Oxford  2010.